piątek, 8 października 2010

This Is the End

Coś się kończy, coś się zaczyna, jak mawia klasyk literatury. Teraz kończy się mój blog, przynajmniej na czas przewidywalnej przyszłości. Powód jest prosty – życie, bogu dzięki, nie dostarcza mi ostatnio żadnych spektakularnych momentów, więc i weny twórczej nie ma. A po drugie, to od poniedziałku zaczynam pracę w ilościach hurtowych. I jest to hurt ekstremalny, więc nawet jak pojawi się jakaś twórcza inspiracja, to pewnie braknie mi czasu na rzeczy opisanie.
Żegnam się tedy z wiernymi czytelnikami. Żegnam się nawet z niewiernymi i niewierzącymi, żeby nie było. Potomnym zostawiam w spadku ten zbiór kosmatych myśli i gustowną selekcję niewyobrażalnie głupich linków w bocznym menu. Wiem, że z okazji tego zakończenia większa część ludzkości odetchnie z ulgą, ale jeśli byli jacyś fani mojego wątpliwego talentu pisarskiego, to spieszę z dobrą informacją – moje opinie i przemyślenia od czasu do czasu publikował będę na Facebooku. W krótszej, rzecz jasna, formie, ale zawsze coś. Pozdrawiam i dziękuję. I szczęścia życzę, sobie i Wam!

czwartek, 26 sierpnia 2010

The Number of the Beast

Właśnie wróciłem z kina – byłem na ‘Niezniszczalnych’. Warunki były idealne, bo poza mną było na sali może z pięć osób. Niepokoi mnie jednak nowy zwyczaj w naszym lokalnym kinie, czyli wpuszczanie ludzi na salę dopiero w połowie trailerów, czy nawet na sam ich koniec. Oglądanie zapowiedzi jest dla mnie ważną częścią kinowego rytuału, więc nowy trend mi się nie podoba. Dziś poczekałem dokładnie do godziny rozpoczęcia (słyszałem, że w sali pokazują już reklamy, a pani bileterka jeszcze nie dotarła), a później samodzielnie przestawiłem barierkę i wszedłem do środka. Za mną podążyła radośnie grupka współoglądaczy. Zrobiliśmy sobie takie małe Anarchy in RP.

A sam film? Pozwolę sobie na drobne podsumowanie, w skali do 10:

Fabuła: 2
Wybuchy: 9
Głębia i ilość wątków: 1
Hałas broni maszynowej: 10
Gra aktorska: 3
Spektakularne rozpieduchy: 8
Dialogi i teksty: 4
Scena z SMS-em i opowieść Jeta Li o ludziach niskich: 11

Żeby w pełni docenić ten film należy, według mnie, być raczej płci męskiej, lubić w dzieciństwie zabawkową broń, mieć na koncie kilkaset godzin straconych na komputerowych strzelankach oraz nie mieć wrażliwego słuchu. Czyli, że ja ten film mogę z czystym sercem polecić.

A w państwie nad Wisłą przycichło nieco w kwestii krzyża. Żeby jednak gorliwi obrońcy wiary nie mieli wolnych przebiegów, pojawił się właśnie temat aborcji. Najbardziej interesujące jest w tym całym zamieszaniu to, że zapewne wiele do powiedzenia będą mieli biskupi, czy inni dostojnicy. Jak to jest u nas zrobione, że w dyskusjach o seksie, prostytucji, aborcji i antykoncepcji zawsze duchowni zajmują stanowisko? A jak trzeba było grupę fanatyków sprzed świętego symbolu wiary przepędzić, to się jakoś wspomniani duchowni nie wychylali.

wtorek, 17 sierpnia 2010

What a Waste

No i się, panie, zaczęło! Ruszyła wreszcie najlepsza liga świata, a to, jak zawsze, skłania mnie do refleksji. Dzisiaj, na przykład, policzyłem sobie ile życia upłynie mi na pasjonowaniu się futbolem w tym sezonie. Wiadomy zespół gra w lidze 38 razy, powinien też rozegrać przynajmniej 10 spotkań Ligi Mistrzów oraz jakieś 9 meczy w krajowych pucharach. Daje to około 57 dwugodzinnych sesji. Czyli, że pooglądam sobie w sumie piłkę nożną przez jakieś pięć dni non-stop. Brzmi dobrze.

A poza tym, to mam się dobrze. Lepsza połówka wróciła, więc jest wreszcie szansa opchnąć coś na ciepło. Ze wspomnianą połówką poszedłem do kina, gdzie po raz drugi zobaczyłem ‘Incepcję’ i po raz drugi bawiłem się świetnie. Ponadto, zgłębiam tajniki ‘Cywilizacji IV’, przy której bawię się tak samo dobrze, jak przy pierwszej edycji (ach, gdzież są niegdysiejsze miękkie dyskietki 5.25 cala?). Ogólnie rzecz biorąc, nie przemęczam się za bardzo.

A do ministerstwa głupich linków dokładam niezmiernie ostatnio popularne ‘Gdzie Jest Krzyż?’.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Ten Million Slaves

W moim życiu sezon trochę jakby ogórkowy, więc i wieści nie za wiele. Do sukcesów zdecydowanie należy zaliczyć powrót do planszowej Gry o Tron – udało się nam zagrać cztery partie, z czego dwie bardzo fajne, a dwie pozostałe wygrał kto inny. Do tego zwerbowaliśmy dwie sztuki świeżej krwi. Mario się wciągnął z miejsca, Endrju z początku był nieco przerażony ilością zasad, ale zdaje mi się, że się wkrótce przekona.

A tego, co się u nas w kraju dzieje, zdecydowanie nie da się opisać mianem sezonu ogórkowego. Dużo by można o tym całym zamieszaniu mówić, ale pozostawiam to piosence ‘Wojna’ w wykonaniu Brygady Kryzys. Oni tą piosenkę napisali jakieś dwadzieścia lat temu, ale jakże pasuje do obecnej awantury! Mimo, że słowo ‘krzyż’ nie pada w niej ni razu.

piątek, 6 sierpnia 2010

You Ain't Seen Nothin' Yet

I znowu kino było. Poszedłem z Bandą na remake klasycznego horroru o Freddym Krugerze. Ważne, by przed takim filmem odpowiednio nisko ustawić poprzeczkę oczekiwań. Poprzeczka była zatem na równie niskim poziomie, co nasze zachowanie i kultura osobista. Wyobrażam sobie co czuli inni ludzie, kiedy ze strony naszej ekipy dochodziło przeciągłe ziewanie, żenujące żarciki, głupie komentarze, piski i mlaskanie. Nam jednak bardzo się podobało i myślę, że warto to doświadczenie powtórzyć. Koniecznie musimy się znowu wybrać na jakiś słaby horror. Do końca wakacji jakieś gówno tego typu na pewno się w kinie pokaże.

A poza tym, to mógłbym się podzielić przemyśleniami. Ale nie lubię wielokrotnego powtarzania tego samego słowa w krótkim tekście. A nie znam zbyt wielu synonimów słowa ‘krzyż’. Pozdro.

niedziela, 1 sierpnia 2010

Dreamer

Jakiś czas temu poszedłem sobie do naszego kina, żeby zobaczyć, czy meble stoją jak stały. A przy okazji zobaczyłem film ‘Incepcja’. No i wbiło mnie w fotel. Film trwa z dwie i pół godziny, ale nie wyłączyłem się na nim ani razu. Było pełne skupienie, ale na szczęście nie jest przeintelektualizowany. Świetna główna rola w wykonaniu tego pana, co w ‘Titanicu’ stał na dziobie, genialne efekty specjalne i ładnie budująca napięcie muzyka. ‘Incepcja’, póki co, jest dla mnie chyba filmem roku. Może i nie jestem ekspertem, bo dużej ilości filmów nie oglądam, ale szczerze polecam każdemu.

A prywatnie to jestem słomianym wdowcem. Mam z tej okazji wiele obowiązków, takich jak picie piwa, granie na komputerze, odwiedzanie znajomych i chodzenie do wspomnianego wcześniej kina. Sytuacja, jak widzicie, nie do pozazdroszczenia, więc wspierajcie mnie. Wsparcie najchętniej przyjmuję w postaci płynnej, najlepiej w większym gronie. No nic, popisałem trochę, fajnie było. Teraz wracam do pracy. Mecze w Football Manager 2010 się same nie zagrają.

P.S. Dorzucam dwa linki Jurek Mordel oraz Rambo from Uganda.

wtorek, 27 lipca 2010

Ticket to Ride

Alleluja, zimno jest. Wzięła się pogoda zlitowała i zafundowała nieco deszczu oraz chłodu. Jestem wdzięczny i postaram się jakoś zrewanżować. Mogę, na przykład, być lepszym człowiekiem i zacząć pić piwo ze szkła, a nie z gwinta.

Weekend miałem fajny, rzekłbym turystyczny. W sumie cztery miasta i pięć różnych środków transportu w trzy dni. Się jeździło, się zwiedzało i odwiedzało, się jadło, piło i grało. Podziękowania dla Mony i Morta za nocleg, karmę i czerwoną nalewkę. Dla Asi i Lamberta za to samo (poza nalewką), ale podwójnie. Dla Lambertowych rodziców za gościnę i dwudaniowe uczty. Dla Akiry za nieobślinienie, a dla Yossy za niepożarcie kabla od słuchawek. I jeszcze dla pani z pociągu za nieudaną próbę zabójstwa.

A kolegów i koleżanki z Bandy zapewniam (żeby nie byli zazdrośni), że z nimi też bym się chciał wkrótce posocjalizować. To kiedy pijemy?

PS. Do zbioru linków dorzucam Gary Kipim Et Bej.