Coś dawno o polityce nie pisałem. Dziwne, bo przeca Polak się na polityce zna najlepiej. A dziwne tym bardziej, że nasza rodzima polityka wiele daje powodów do komentowania. Ostatnio na absolutnym topie jest pewien pan Kazimierz i jego dziewczyna o przaśnej słowiańskiej urodzie i intrygującym iberyjskim imieniu. Chociaż chyba to nie jej prawdziwe imię, tylko jakiś pseudonim literacki, bo przecież lubi dziewczyna coś lirycznego napisać. Najśmieszniejsza dla mnie rzecz to nie sam romas Kaziora i Izuni. Przestała mnie już również bawić głupota pana Kazimierza i niedojrzałość emocjonalna jego nowej wybranki serca. Najzabawniejsze jest to, że związek tych ludzi to,w tym pięknym kraju nad Wisłą, główny temat debat z udziałem mediów i polityków. I nieważne, że odczuwamy skutki globalnego kryzysu. Że nad naszą organizacją wielkiej sportowej imprezy znowu zawisły czarne chmury. Że jak się wzięli za budowanie autostrady, to im się dwa proste odcinki nie połączyły. Najważniejsze na świecie jest to, czy pierdolnięty Kazio jest zły, czy dobry i czy jego pusta jak butelka po imprezie Isabelle jest utalentowana, czy może raczej nie. Ludzie, ocknijcie się!
Przepraszam najmocniej. Właśnie się zorientowałem, że na arenie polskiej myśli politycznej zakwitło jeszcze kilka innych kwiatków. Czytam właśnie, że pan Mirosław O., niegdyś minister oświaty, prowadził po alkoholu i spowodował stłuczkę z udziałem dwóch innych samochodów. Czyli, że pan były minister zrobił aż trzy rzeczy jednego dnia. Jak na polskiego polityka, to efektywność wręcz bajeczna. Czytając ostatnie polityczne doniesienia z kraju można się też wiele nauczyć, zwłaszcza o krajach Afryki Środkowej i produkcji orzeszków. I o Centrum Wysiedlonych, a w zasadzie o jego filiach. Członkini mojej ulubionej partii politycznej wymyśliła bowiem, że my też sobie powinniśmy postawić taki lokal, żeby pokazać światu kto był bardziej pokrzywdzony w wojnie. A przede wszystkim, żeby pokazać Niemcom, że mogą nam naskoczyć. Niesiony inspirującym pomysłem pani senator postuluję, aby myszy zrobiły swoje Centrum Wysiedlonych, żeby postawić się kotom. Taką instytucję musi mieć również bigos, który został bezprawnie wyparty z polskich stołów przez spaghetti. A na koniec proponuję pani senator, żeby się sama gdzieś wysiedliła. I niech zabierze kolegów. Najlepiej gdzieś daleko.
Urodziny obchodzą dziś: David Gilmour i Cyrano de Bergerac
Świętujemy dziś: Dzień Alamo i Dzień Niepodległości Ghany
Przepraszam najmocniej. Właśnie się zorientowałem, że na arenie polskiej myśli politycznej zakwitło jeszcze kilka innych kwiatków. Czytam właśnie, że pan Mirosław O., niegdyś minister oświaty, prowadził po alkoholu i spowodował stłuczkę z udziałem dwóch innych samochodów. Czyli, że pan były minister zrobił aż trzy rzeczy jednego dnia. Jak na polskiego polityka, to efektywność wręcz bajeczna. Czytając ostatnie polityczne doniesienia z kraju można się też wiele nauczyć, zwłaszcza o krajach Afryki Środkowej i produkcji orzeszków. I o Centrum Wysiedlonych, a w zasadzie o jego filiach. Członkini mojej ulubionej partii politycznej wymyśliła bowiem, że my też sobie powinniśmy postawić taki lokal, żeby pokazać światu kto był bardziej pokrzywdzony w wojnie. A przede wszystkim, żeby pokazać Niemcom, że mogą nam naskoczyć. Niesiony inspirującym pomysłem pani senator postuluję, aby myszy zrobiły swoje Centrum Wysiedlonych, żeby postawić się kotom. Taką instytucję musi mieć również bigos, który został bezprawnie wyparty z polskich stołów przez spaghetti. A na koniec proponuję pani senator, żeby się sama gdzieś wysiedliła. I niech zabierze kolegów. Najlepiej gdzieś daleko.
Urodziny obchodzą dziś: David Gilmour i Cyrano de Bergerac
Świętujemy dziś: Dzień Alamo i Dzień Niepodległości Ghany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz