środa, 27 stycznia 2010

Highwayman

1. A mówili, że zimy nie będzie. Ale mówili też, że zdążymy z budową dróg na EURO 2012. Piździ, panie kochany, przepięknie – nawet mi, grubasowi odpornemu na zimno wszelakie, włosy i gluty w nosie zamarzają podczas spaceru. Ale jest jakieś piękno w tej zimowej surowości. Albo jest piękno, albo to ja jestem pojebany.

2. W pracy jest z kolei zwyczajnie. Naparzamy się kalendarzami, opowiadamy żałosne żarciki, wrzucamy sobie nawzajem ser żółty za koszulki, reanimujemy akcję ‘Poka Obiad’ (która polega na szpanowaniu zdjęciami posiłków), przedrzeźniamy się na poziomie wczesnej podstawówki oraz dyskutujemy o traumach związanych z owłosieniem na brzuchu. Rzekłbym, że dzień jak co dzień.

3. Z osobliwości natury prywatnej muszę wspomnieć o muzyce country. Załapałem bowiem okrutną melofazę na ten typ grania. Od niedzieli przerobiłem już hity Williego Nelsona, Krisa Kristoffersona, Waylona Jenningsa, no i oczywiście jedynego w swoim rodzaju Johnnego Casha. A tak w ogóle to cała ta fantastyczna czwórka nagrała utwór ‘Highwayman’, który mnie pozamiatał i podbiłem mu znacząco statystykę oglądania na jutubie.

PS. A teraz cytat z rozentuzjazmowanego komentatora, z którym w pełni się zgadzam: ‘The new Roy Keane is born!’. Or maybe even two?

czwartek, 21 stycznia 2010

The Clairvoyant

1. Przeglądałem właśnie wyniki Mistrzostw Europy w piłce ręcznej i aż ryj mi się ucieszył! Polska reprezentacja tej dyscypliny to są naprawdę goście z jajami, a swojej wartości potrafią dowieść w meczu z przeciwnikiem lepszym niż Tajlandia. Wola walki, upór, żelazna obrona – wszystko, co tygryski lubią najbardziej. I przy okazji nachodzi mnie taka refleksja, że możnaby naszych szczypiornistów nauczyć grać nogami. Wtedy problem kadry na EURO 2012 sam się rozwiąże.

2.A w pracy, panie, dla wielu moich kolegów zaczął się okres niepokoju. Bo oto studenci nas oceniają, wypełniając stosowne ankiety. Ja na wyniki z grubsza leję, bo przy ponad siedemdziesięciu ankietach szanse na świetny wynik są statystycznie niemożliwe. A poza tym, swoją wartość znam i tej świadomości nie zaburzy nawet ktoś kto oceni moje zaangażowanie na pięć, atmosferę zajęć na sześć, moje przygotowanie znowu na pięć, a potem oceni całość kursu na trzy.

3.Humor z zeszytów:

Danusia weszła na ławę i zaczęła grać na lutownicy.

czwartek, 14 stycznia 2010

Black or White

1. Poeta mawiał, że ‘kolejna zima, a śniegu ni ma’. To się teraz poeta musi dziwować! Ja tam w sumie lubię jak jest lekki minus i śnieg wkoło, ale boję się tego momentu, kiedy przyjdzie kilka cieplejszych dni. Spłyną bowiem wtedy ulice i chodniki mętną breją, błotem i psim odchodem. Ale nic to, jakoś przetrwamy. A później to już wiosna. Czyli za jakieś trzy miesiące.

2. Od piątku w naszym kinie będą pokazywać nową adaptację przygód Sherlocka Holmesa. Zarówno nazwisko reżysera, jak i aktorów, każą się spodziewać wielkiego hitu. Dostępne w sieci zajawki pobudzają mój apetyt jeszcze bardziej. A może państwo już widziało i zechciałoby się podzielić wrażeniami? Bo nie wiem czy się podniecać, czy nie?

3. Na koniec mały żarcik. Taki humorek z zeszycików:

Poprzez uderzenia pędzlem malarz uzyskuje smutek na twarzy modelki.

sobota, 9 stycznia 2010

If You Don't Know Me By Now

1. Melduję posłusznie, że pierwszy tydzień pracy w nowym roku za mną. Przetrwałem bez widocznych na ciele obrażeń, a z tymi natury psychicznej jakoś sobie jeszcze radzę. U moich studentów energii sporo, zwłaszcza podczas przybijania głową gwoździa na zajęciach o 19.00. W styczniu to chyba nikomu się nic nie chce.

2. Chyba ze mną gorzej, bo zamiast naparzać rekordy na Music Challenge, czy zamiatać kolejnych przeciwników w FM, coraz częściej spoglądam na półkę z książkami. Swojego wtórnego analfabetyzmu w zakresie czytania nie ukrywam, bo mimo formalnego wykształcenia rzadko ostatnio zdarzało mi się czytać książki. Zwłaszcza takie, które po tytule nie mają dopiska ‘elementary’, czy ‘teacher’s book’. Kupiłem zatem, w ramach mocnego postanowienia poprawy, cztery nowe tytuły do domowej biblioteczki. Jak ich nie przeczytam, to przynajmniej będą fajnie wyglądać na półkach regału.

3. Rzadko się zdarza, żeby polski piłkarz strzelił ładną bramkę. Taka niecodzienna okoliczność przyrody zaistniała jednak ostatnio przy okazji meczu West Bromwich Nottingham Forest. Niejaki Radosław Majewski, młody polski pomocnik, sypnął z woleja w samo okienko. I tu ciekawa obserwacja natury kulturowej. Angielskie media podsumowały strzał Majewskiego używając określeń typu ‘spectacular volley’, ‘superb strike’ i ‘explosive finish’. A na polskich forach dominowały zwroty ‘fuks’, ‘ładnie mu zeszła’ oraz ‘najebać się z czuba to każdy umie’.

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Physical

1. I poszło! Pierwszy dzień pracy po świąteczno-noworocznej przerwie za mną. Nie będę ukrywał, że nadrabiałem trochę miną, ale i moi kursanci nie byli dzisiaj najwyższych lotów, więc mogę spać spokojnie. A w samej pracy wiele się nie zmieniło – przybyła nam nowa obsługa klienta i póki co widać, że dopiero bada teren. Mam jednak wielką nadzieję, że szybko złapie klimat i dostroi się do naszego poziomu absurdu.

2. Kiedy ktoś ma nieokiełznaną ochotę na jakiś konkretny posiłek, to mówi się, że ma gastrofazę. Ja w takim razie mam ostatnio straszną melofazę. Ukierunkowaną na klasyczny, stary i dobry rock. A już najlepiej, żeby to było coś dawno niesłuchanego. Rozkoszuję się więc zatem utworami Budgie, Deep Purple, Black Sabbath i Lynyrd Skynyrd. Zdarza mi się nawet przez godzinę słuchać jednego zapętlonego kawałka. Taa, melofaza pełną gębą.

3. Pan prezydent udzielił wywiadu poczytnemu, kolorowemu pisemku. Z wywiadu wynika, że prezydent to niepoprawny romantyk, ale tego można się było domyślić. Zaskakuje jednak wyznanie głowy państwa dotyczące niegdysiejszych regularnych wizyt w siłowni. Zastanawiam się tylko, czy robił siłkę, czy raczej rzeźbę?

piątek, 1 stycznia 2010

Stay on These Roads

1. Po długiej ciszy w eterze, związanej ściśle z leniwym okresem świąt, mój blog powraca. Mamy właśnie początek nowego roku, więc korzystając z okazji chciałbym życzyć wszystkim odwiedzającym determinacji w wypełnianiu noworocznych postanowień. Jeśli ktoś natomiast żandych postanowień nie poczynił, to życzę mu, klasycznie, spełnienia marzeń.

2. A jeśli chodzi o moje postanowienia (a przynajmniej te, o których można głośno mówić), to chciałbym bardzo zwiększyć ilość znajomych, których zarażę planszówkową fascynacją. Postanowienie to uznam za wypełnione w momencie, gdy lista zarażonych, regularnych graczy osiągnie, powiedzmy, dwucyfrową ilość. Czyli, że powinno pójść szybko.

3. Świat się kończy. W Rosji wprowadzono cenę minimalną na wódkę. Podobno teraz za średnią krajową będzie tam można kupić tylko 210 butelek 'minimalnej' wódki. Ta wiadomość, w połączeniu z kończącym się kalendarzem Majów, przyprawia mnie o apokaliptyczne lęki.