Jest w człowieku coś z chomika. I nie mówię o wąsach, bo tych niektóre kobiety nie mają. Chodzi mi tu raczej o gromadzenie na zapas. Wczoraj udało mi się zerwać z chomiczyzmem i w ramach wiosennych porządków pozbyłem się mnóstwa towaru, którego nie używałem od lat, a wyrzucić wcześniej było jakoś tak szkoda. No i spodobało mi się owo odchudzanie domostwa tak bardzo, że za niedługo będą już tutaj tylko gołe ściany, spartański materac, jedna miska na mocz i druga na wodę.
Skoro już jesteśmy przy temacie ludzkiej natury, to się dzisiaj w pracy dowiedziałem od koleżanki, że jestem szalony. I prawdę mówiąc, opinia ta niewiele odbiega od rzeczywistego stanu mojego umysłu. Ale wieści, że jestem nie do końca normalny nie chciałbym przyjmować akurat od tej koleżanki. Bo ona, chcąc poznać nowych ludzi, pokazuje im zdjęcia swojego ostatniego obiadu. Szczęście w nieszczęściu, pokazuje im zdjęcia obiadu przed zjedzeniem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Sobie tych misek nie pomyl :)
A byłaś kiedyś w lesie? :)
no wiesz, z CHOMIKA ?!!
do mnie też możesz wpaść- raczkuję..
www.carrotparrott.blogspot.com
Prześlij komentarz