Kontynuuję, jak obiecałem.
N jak nieszczęstwo.
Czyli innymi słowy postawa zawodników Wisły we wczorajszym meczu. Bohater mojego wczorajszego wpisu rozpoczął i zakończył strzelanie. Razem z kolegami zdobył cztery bramki. Wisła, rzecz jasna, o cztery mniej. Z przebiegu spotkania można było prorokować, że mecz skończy się wynikiem 14-1, więc i tak nieźle wyszło.
O jak olimpijskie igrzyska.
Mimo, że temat jak najbardziej aktualny i medialnie napompowany, to jakoś nie złapałem igrzyskowego bakcyla. Postawę polskich sportowców pominę, gdyż nie czas i miejsce na smuty. Ogólnie ten rok, w kwestii wielkich sportowych imprez, jakoś z dupy wygląda. Najpierw te przeciętne EURO, a teraz ten chiński teatrzyk.
P jak pogoda.
Pogoda jaka jest, każdy widzi. A mi się właśnie podoba. Jako zimnolubna kreatura uwielbiam, kiedy po kilku dniach wysokich temperatur przychodzi taki piękny dzień jak dzisiaj. Chłód to wszak to, co tygryski lubią najbardziej. Mogliby jeszcze nieco wiatru dorzucić. I troszkę deszczu.
Q jak Queen.
No dobrze, przyznam się, że wybór słówka nieco na siłę. Ale co tu po polskiemu znaleźć na tę bluźnierczą literę? I na usprawiedliwienie dodam, że ‘Królowej’ sobie dzisiaj posłuchałem, a konkretnie ‘Living on My Own’, który to utwór darzę ciepłym uczuciem. No dobrze, kawałek ten to solowe dzieło Freddiego, a nie Queen, ale niech już zostanie.
R jak Rzeszów.
Spędziłem w stolicy Podkarpacia trzy długie i piękne lata życia swego. Świetne miasto, jak dla mnie. Ludzi ani za dużo, ani za mało. Wszędzie całkiem blisko i nie trzeba za wiele w korkach sterczeć. Jest gdzie pójść i co zjeść. Dzisiaj wracam na chwilę do tego pięknego miejsca, więc niech będzie, że ta literka będzie utrzymana w tonie sentymentalnym.
S jak ‘Song for Our Fathers’.
Nigdy specjalnie nie przepadałem za post-rockiem. Za rockiem instrumentalnym też nie, z wyłączeniem może kilku utworów. Niedawno jednak trafiłem na ten genialny utwór w wykonaniu grupy Explosions in the Sky. Świetny gitarowy kawałek – głęboki, ciepły i z pazurem. Polecam gorąco.
T jak trucizna.
Jako słomiany wdowiec, byłem wczoraj zmuszon stołować się na mieście. Za cel obrałem sobie chińską restaurację. Obiad, w chwili jedzenia, zdawał się być naprawdę smaczny. Niestety, dziś bladym świtem byłem zmuszony go oddać. I to, niestety, nie w tradycyjny sposób. Dobrze, że mam żołądek z tytanu i po zatruciu nie ma już śladu.
U jak unia polsko-gruzińska.
Żeby było jasne, nie popieram Rosjan i ich agresji na Gruzję. Jestem wręcz zdecydowanym przeciwnikiem agresji jakiejkolwiek. A tymczasem nasz prezydent pojechał sobie pomachać szabelką przed rosyjskim nosem. Bojownika o pokój i ideały zgrywa, przed szereg wychodzi. A jak nam potem Rosja kurek z gazem przykręci, to się potem pan prezydent obrazi i zabierze zabawki.
V jak Vader.
Odkąd sięgam pamięcią, zawsze fascynowały mnie w kinie i literaturze czarne charaktery. Lord Vader jest i zawsze był jednym z moich ulubionych łotrów. To jego czarne wdzianko i cudowny oddech – poezja! Do tego jeszcze był potężny duchem i ciałem, więc blisko ideału. On i Chewbacca tworzyli w tej filmowej serii taki świetny duet dużych stworzeń.
W jak wracać.
Po krótkiej wizycie w Rzeszowie udaję się na dni parę do domu rodzinnego, coby rodzicielka przypomniała sobie jak wyglądam. Rodzicielka, dodajmy, cierpiąca na syndrom opuszczonego gniazda. Mój brat bowiem, po dłuższym pobycie w gnieździe, wyfrunął robić karierę. Nad morze aż pofrunął, niegodziwiec. Trzeba będzie matulę jakoś pocieszyć.
X jak xero.
Mamy w pracy nowe urządzonko. Estetyczne, o profesjonalnym wyglądzie i zajmujące zaskakująco małą ilość miejsca. I jest to słuszna koncepcja, bo poprzednie urządzonko częściej bywało zepsute, niźli sprawne. I o ile w sezonie ogórkowym nie stanowiło to żadnego problemu, to w sezonie zasadniczym mogłoby doprowadzić do apokalipsy.
Y jak Ys.
Legendarne podwodne miasto, którego historia opisana jest w starych podaniach mieszkańców Bretonii. Historia jest taka, że był sobie król i zbudował piękne miasto na wodzie dla swej córki. Ta, jak już dostała miasteczko, zaczęła urządzać tam orgie i zbiorowe mordy. No i za karę bogowie ich zatopili. Wniosek – nie bierzcie udziału w orgiach w Bretonii.
Z jak zarost.
Nie goliłem się od czasów niepamiętnych. Okoliczności goleniu nie sprzyjają, bo do pracy chodzić nie trzeba, a i w domu jestem sam, jak ten Kevin. Wyglądam jak neandertalczyk, ale co tam. Gdyby tylko ryj tak nie swędział. I jeszcze to dziwne łaskotanie przy spożywaniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
B = jak banda z BESTa ;)
G = jak groźby karalne
M = jak mało jedzenia
P = jak Pampuuuuchi
P = jak piwko
Łaskocze przy spożywaniu?? Nie zauważyłem (u siebie ;D)
C: cep. nasz prezio, znaczy. zgadzam się całkowicie, ktoś mu tę szabelkę zabrać powinien...
Z: zmora. liga mistrzów, znaczy. zmora naszych zepsołów pikłarskich.
W: wstawanie. znowu rano wstać musiałem do pracy. nie lubię!
A: acer. drażni mnie dzisiaj bardziej niż zwykle. ale już niedługo...
...więcej liter nie pamiętam :D.
hew e najs tryp!
M = Może
T = tak
B = byśmy
N = na
J = jaki
A = alkohol
S = się
U = ustawili
? = ?
J - ja
J - jestem
Z - za
:D
Prześlij komentarz