1. Pisałem w ostatnim poście o FM. No i cud, że teraz też piszę, bo gra jest powalająca. To jedna z tych gier, które zmuszają gracza do obmyślania sposobu na życie bez wychodzenia z domu, mycia i jedzenia. Bo przecież każda spędzona na graniu minuta jest na wagę złota. Żeby było śmieszniej, w FM jest zakładka zatytułowana ‘Adictedness Rating’. Przy zeszłej edycji osiągałem zwykle poziom ‘Real Football Managers Don’t Need Food’. W tym roku chyba pójdę jednak dalej.
2. Nie ma to jak duży, dobry i domowy obiad. To brzmi tak swojsko, zdrowo i nad wyraz tradycyjnie. Jeśli jednak obiadu domowego nie ma, to też nie jest najgorzej, bo stwarza się pretekst do zamówienia dobrej, niedomowej pizzy. A wiecie co jest najlepsze? Wypasiony domowy obiad poprawiony obrzydliwie wielką pizzą w ramach kolacji. Zamierzam właśnie opisaną wyżej teorię poprzeć czynem.
3. W związku z ostatnim zdaniem powyższego punktu muszę już kończyć i iść wyczekiwać dostarczyciela jak dziecko pierwszej gwiazdki. Na weekend polecam przeboje lat osiemdziesiątych, głupawe filmiki w Internecie oraz, niezmiennie, Pilsnera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz