Wakacje u mnie w pełni, więc nie mam żadnych głębokich przemyśleń, ani inspirujących przeżyć. Mam za to dowcip, który mnie rozbroił. Więc wklejam go, bo podbijanie ilości wpisów na blogu to rzecz święta.
Mały chłopczyk, wraz z tatusiem, znaleźli w lesie małego jeżyka. Leżał pod kępką trawy i drżał z zimna. Chłopczykowi zrobiło się żal jeżyka i poprosił tatusia, żeby zabrali zwierzątko do domu. Tata się zgodził i tak jeżyk zamieszkał u nich.
Chłopczyk bardzo dbał o jeżyka, poił go ciepłym mlekiem i dawał mu najlepsze owoce. Jeżyk zajadał ze smakiem i, ku zdziwieniu chłopca, pomrukiwał czasem z zadowolenia. Na zimę jeżyk - jak przystało na wszystkie porządne leśne zwierzęta - zapadł w sen. A wiosną jeżykowi wyrosły czarne skrzydła, na czole pojawił się ogromny róg, a on sam odleciał przez niedomknięte okno.
I wtedy właśnie stało się jasne, że chłopczyk z tatusiem nie przynieśli z lasu jeżyka, tylko jakieś chuj wie co.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
A opowiesz mi ten kawał 19 września? Proszęęęęęę.... :)
Tak Ci się spodobał? Czy wciąż wolisz o zajączku, który lubił wiadomo co?
Prześlij komentarz