Alleluja, zimno jest. Wzięła się pogoda zlitowała i zafundowała nieco deszczu oraz chłodu. Jestem wdzięczny i postaram się jakoś zrewanżować. Mogę, na przykład, być lepszym człowiekiem i zacząć pić piwo ze szkła, a nie z gwinta.
Weekend miałem fajny, rzekłbym turystyczny. W sumie cztery miasta i pięć różnych środków transportu w trzy dni. Się jeździło, się zwiedzało i odwiedzało, się jadło, piło i grało. Podziękowania dla Mony i Morta za nocleg, karmę i czerwoną nalewkę. Dla Asi i Lamberta za to samo (poza nalewką), ale podwójnie. Dla Lambertowych rodziców za gościnę i dwudaniowe uczty. Dla Akiry za nieobślinienie, a dla Yossy za niepożarcie kabla od słuchawek. I jeszcze dla pani z pociągu za nieudaną próbę zabójstwa.
A kolegów i koleżanki z Bandy zapewniam (żeby nie byli zazdrośni), że z nimi też bym się chciał wkrótce posocjalizować. To kiedy pijemy?
PS. Do zbioru linków dorzucam Gary Kipim Et Bej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Ja już zacząłem. Ze szkła, znaczy.
A popić, to bym sobie popił, dla przykładu, w piątek. Jak znajdujecie taką propozycję?
Ja niestety odpadam w ten weekend, gdyż żegnam wakacje razem z Moim Tekturowym :)
Co do rozrywek bandowych, to Wam maila wystosowałem.
Prześlij komentarz