Wieści z własnego podwórka. Moja planszowa ‘Gra o Tron’ przeszła przedwczoraj swój bojowy chrzest. Wygrał ród Starków, który spokojnie umacniał się na północy i zbierał zasoby, by w decydującej fazie nieco odważniej zaatakować i wysunąć się na czoło wyścigu. Po piętach cały czas deptał Starkom lord Baratheon, który ostatecznie zajął jednak drugie miejsce, bo zabrakło mu wymaganych zasobów. Zdradzieccy Lannisterowie, których działaniami kierowałem ja, wdali się w szarpaninę z Greyjoyami i Tyrellami, co uniemożliwiło wszystkim tym rodom skuteczną walkę o tron. Bawiłem się jednak świetnie, bo ‘GoT’ to jedna z tych gier, gdzie liczy się knucie, interakcja i sojusze, a finałowy wynik to tylko epilog całej gry. Moja ulubiona gra wszechczasów, wreszcie w postaci mojego własnego egzemplarza, sprawdziła się znakomicie. Mam nadzieję, że pozostałym graczom też się tak wydaje.
Wieści z własnego podwórka ciąg dalszy. Dzisiejszy piękny dzień jest początkiem mojej prywatnej krucjaty przeciwko urzędom i instytucjom. Rozpoczynam bowiem walkę z tymi nienażartymi bestiami, by uzyskać tytuł lorda działalności gospodarczej. Słowo ‘krucjata’ w języku niemieckim brzmi ‘kreuzzug’, po francusku jest ‘croisade’, Duńczycy mówią nań ‘korstog’, a Hiszpanie nazywają to ‘cruzada’. W historii i kulturze mnóstwo jest interesujących skojarzeń ze słowem ‘krucjata’. Mamy bowiem popularny brytyjski czołg z okresu drugiej wojny o wdzięcznej nazwie ‘Crusader’. Mamy też ‘Dziesiątą Krucjatę’, czyli termin opisujący walkę USA z globalnym terrorem. Sam Chris de Burgh nagrał kiedyś płytę pod tytułem ‘Crusader’. Wszyscy oglądaliśmy ‘Ostatnią Krucjatę’ w wykonaniu pewnego wykładowcy archeologii przy użyciu pewnego bicza. No i nie wolno zapominać, że na Fiji swoje mecze rozgrywa drużyna rugby o wdzięcznej nazwie ‘Western Crusaders’.
Wieści z kraju. Będzie się działo, panie, że hej! Będziemy sobie akta palić, jak w ‘Psach’. Koledzy Giertycha będą przepraszać góralskie dzieci. Pan prezydent będzie się wypowiadał w USA na temat Gruzji i zakładam, że błyśnie wtedy swoją profesjonalną angielszczyzną. A w naszym województwie ktoś podpieprzył kawałek kolejowej trakcji i pociągi nad morze stały w szczerym polu. Polskie żubry będą wdychać rosyjskie spaliny w Puszczy Białowieskiej. W Sosnowcu nie będzie w tym roku żadnego Halloween, bo się katechetce zbyt pogańsko skojarzyło, a sama katechetka zwie się Anawim, co mi osobiście też się pogańsko kojarzy. A poza tym, to już normalka – pijani lekarze, co chwilę wypadki, EURO 2012 jest na etapie EURO 1500 przed naszą erą, kupczenie esbeckimi teczkami i pierwszy śnieg na Kasprowym. W sumie to fajnie, że są wpadki, wypadki, przepychanki, chamstwo i lenistwo, bo wtedy człowiek wie, że w naszym kraju jest wszystko po staremu. Taka nasza, panie, mała stabilizacja.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
10 komentarzy:
Rzeczywiście, ci Starkowie przyczaili się profesjonalnie, chociaż im lord Baratheon flotę zatopił jednym zdecydowanym ruchem :D. A jeszcze parę rund i Greyjoye z Tyrellami poszliby z torbami :D.
W ramach knucia jeszcze dorzuciłbym możliwość skrytobójstwa na generałach, to byłby dopiero odjazd.
Powodzenia w krucjacie. Mocnych nerwów, znaczy się. Chociaż sam początek jest luzik. Potem się nabiegasz. Ale powinieneś się do rozpoczęcia zajęć wyrobić. Fingers crossed (pasuje do sytuacji typu krucjata:D)
Ja w kwestii formalnej: czy przy paleniu akt będzie się tak klęło jak w "Psach"? I wódkę z gwinta piło? I czy faceci palący akta tacy będą jak Linda Bogusław...? Jeśli tak, to mnię się to wielce podoba... "Psy 3" - mniam...
@ Marcinuz:
Pierwszy etap walki przeszedzł łagodnie - nawet pani w okienku nie robiła problemów i stwierdziła, że zdąży mnie wpisać do ewidencji przed końcem września.
@ Brittabella:
Nie do końca zrozumiałem - lubisz łoić wódę z gwinta, czy przepadasz za talentem Bogusława? Czy oba?
Congrats! Teraz masz tydzień wolnego na rozmyślania. A jak nazywa się Twój mały interes?
Mówię na niego Wacek.
Aaa, Ty pytałeś o firmę. Po prostu Nauka Języków Obcych. A na pieczątce będzie jeszcze z nazwiskiem.
Of course, że łoić wódę z "centrali". A ty nie????
Marcinuz, a Twój mały interes jak się nazywa? :D
Ja też lubię złoić. Najlepiej pod smalec z ogórem kiszonym! A Marcina interes nazywa się 'Mały Marcin'.
A wcale że nie! Nazywa się Junior!
(albo, jak kto woli, Marcin Jr.) :D
Prześlij komentarz