środa, 1 października 2008

A Journey in the Dark

Witam serdecznie! Kłania się państwu kierownik bloga.

Wstałem dzisiaj o niezwykle przyzwoitej porze, czyli coś po ósmej. Już od rana żyłem wyprawą do wojewódzkiego urzędu statystycznego z siedzibą w Katowicach, mieście stołecznym. Wiadomo przecież jak ważną przygodą dla każdego raczkującego przedsiębiorcy jest wizyta we wspomnianym urzędzie. Nie może przecież być tak, że moja rodząca się właśnie działalność umknęłaby uwadze biurokratycznej machiny. A tak, to wszyscy o mnie wszystko wiedzą, bo w formularzu zgłoszeniowym były chyba nawet pytania o ulubione produkty mleczne, rozmiar w pasie i imię panieńskie dziadka mojego męża. I fajnie jest, i człowiek się od razu czuje filarem krajowej gospodarki.

Po powrocie ze stolicy zajrzałem nieśmiało do ulubionego supermarketu naszej pani metodyk, gdzie to dokonałem, uświęconego cotygodniową tradycją, zakupu wiktuałów. Nie powiem, ceny mają w tym sklepie bardzo przyzwoite, ale za to kombinacja przejść, półek i wystaw czyni z tamtego miejsca prawdziwy labirynt. A może to wszystko dlatego, że byłem tam po raz pierwszy w życiu? Po powrocie do domu i pozbyciu się naręcza produktów spożywczych, usiadłem sobie wygodnie i zaaplikowałem mojej jaźni nieco muzyki filmowej. Wsłuchiwałem się w delikatne dźwięki z ‘Bandyty’, studiowałem niezwykłą mieszankę melodii z ‘Dobrego, Złego i Brzydkiego’ i podsumowałem całość nienajgorszym zestawem brzmień z filmu ‘Beowulf’.

Po tym wszystkim zacząłem rozmyślać o partii ‘Gry o Tron’, która odbędzie się u nas dzisiaj wieczorem. Och, jakże bym chciał wylosować sobie wrednych Greyjoy’ów! Oczami wyobraźni widzę, jak moja flota terroryzuje utrzymywane przez Lannisterów wybrzeża Golden Sound. Jak podstępnie napuszczam Tyrellów przeciwko Baratheonom i na odwrót. I wtedy uderzam z całą swoją potęgą na Starków, zanim staną się oni głównym graczem w politycznej rozgrywce. Moje wojska, wspierane przez flotę w Lodowej Zatoce, zdobywają kolejno Fosę Calin, Biały Port oraz Winterfell. Potem zwycięstwo jest już na wyciągnięcie ręki, a Riverrun i Lannisport to potencjalne kolejne ofiary mojej ekspansji. Taa… dobrze jest pomarzyć. Pewnie wylosuję sobie Tyrellów i będę musiał mozolnie człapać do zwycięstwa.

Kalendarium. Pierwszego października, dawno, dawno temu, austriaccy przedsiębiorcy wymyślili pierwsze na świecie pocztówki. A jeszcze przed pocztówkami pewien małoznany niemiecki biznesmen, Werner von Siemens, założył sobie działalność gospodarczą. Długo po pocztówkach i ‘zimensach’, na amerykańskim rynku pojawia się pierwszy model Forda. Związek Sowiecki nie zamierza pozostawać z tyłu i na Forda odpowiada ogłoszeniem planu pięcioletniego. W tym całym zamieszaniu na świat przychodzi wynalazca o zupełnie nieznanym nazwisku, niejaki William Boeing. A dla utrzymania równowagi, ziemski padół opuszcza Marten Jacobszoon Heemskerk van Veen, holenderski malarz, który jest najbardziej znany ze swoich autoportretów.

4 komentarze:

marcinuz pisze...

W ulubionym sklepiej naszej pani metodyk kupilem niedawno wino. A że był to mój pierwszy (i na razie ostatni) raz w tym sklepie, udało mi się trzy razy zabrnąć w ślepą uliczkę, załamać się nerwowo, odnaleźć się, zgubić się ponownie, porozmawiać z łkającym w kącie psychiatrą (który dwa dni wcześniej wyskoczył z domu po paczkę fajek) i doznać kilku objawień natury parareligijnej, zanim szczęśliwie dotarłem do wyjścia.
Ja będę próbował nie wylosować Baratheonów. Ich generałowie to jakaś porażka. Marzy mi się panowanie na północy i nagłe wypady zbrojne przeciwko kłótliwym lordom z południa.

Brittabella pisze...

Ech, miętusy z Was. Jak zabłądzicie - dzwońcie do mnie, ja spaceruję po tym supermarkecie jak po własnym kibelku - bez zgubienia się.
A jak są kolejki do kas, a nie macie za dużo produktów to idźcie na monopolowy - panie są tam miłe i skasują z przyjemnością ;)

Brittabella pisze...

Ale, że co???? To wy sobie gracie w jakieś Behemoty, a my musimy pracować, tak? I jeszcze o tym piszecie???? Ech, zero sprawiedliwości...

marcinuz pisze...

Gramy, my bezpłatnie urlopowani. Ale już niedługo nasz czas wolny się skończy i zostaniemy wkręceni w wir zajęć. I też będziemy narzekać :P