czwartek, 16 lipca 2009

Million Miles Away from Home

1. No i jestem znów na ziemi śląskiej. W domu było fajnie – zgodnie z przewidywaniami z poprzedniego wpisu. I nawet mój kot zachowywał się przyzwoicie, nie przynosząc do domu żadnych martwych kretów.

2. ‘Call of Juarez’ dobrym produktem jest! Strzelanie w zwolnionym tempie rządzi, a tryb multi też nie gorszy. Polecam wszystkim fanom westernu i radosnego zarzynania przeciwników.

3. Przepytano naszych Europosłów ze znajomości ich nowego miejsca pracy. Za najlepszy uważam komentarz, że ‘w Luksemburgu jest biblioteka i takie tam pierdoły’.

4. Pewien były polityk jakieś cztery miesiące temu spowodował wypadek, ale zaraz po nim ostro oprotestował sugestie, że był wtedy pijany. Kilka dni temu, w sądzie, przyznał się do spowodowania wypadku pod wpływem alkoholu. Czyli albo ma słabą pamięć, albo bardzo mocnego kaca. Tak czy inaczej, to dziwne, że ci z LPR zapominają, że za kłamstwo to się do piekła idzie. I za chlanie wódy w poście też raczej.

5. Kartka z kalendarza. Dokładnie sześćdziesiąt cztery lata temu miał miejsce pierwszy test bomby atomowej w Nowym Meksyku. Wizualizację tej nuklearnej próby możemy podziwiać w najnowszej odsłonie przygód Indiany Jonesa. We wspomnianej scenie najważniejszą rolę, obok Harrisona Forda, odegrała lodówka.

2 komentarze:

Lambert pisze...

No to dobrze, że było dobrze. Mam nadzieję, że wreszcie nauczyłeś się grać w PESa! ;)

Może obczaję to Call of Juarez, ale fajniej zapowiada się chyba Red Dead Redemption:

http://gamecorner.pl/gamecorner/1,86013,6243218,Red_Dead_Redemption___GTA_IV_na_Dzikim_Zachodzie_.html

Btw, sprzedajemy leniwego Ade z Togo. Nie chcecie kupić? Okazja! Jedyne 25mln funciaków! :D

Maciek pisze...

Czy chcemy kupić? Muszę zapytać Arianę, bo nie wiem czy nam w takim razie starczy na jakieś wakacje...

Ale w sumie to chyba nie jesteśmy zainteresowani, wszak leniwych parobasów nam wokół nie brakuje.