sobota, 5 grudnia 2009

Sympathy for the Devil

1. Zacznę klasycznie, od relacji z pola komputerowej bitwy. Stan uzależnienia osiągnął opis ‘Turning underwear inside out saves washing’. Gram już ósmy sezon tą samą drużyną i gra mi się wyjątkowo dobrze. Chciałbym z moim Chelmsford City wykonać questaClub Legend’, czyli poprowadzić ich przez dwadzieścia kolejnych sezonów. Jakby nie było tych cholernych questów, to przy takiej intensywności grania FM już dawno by mi się znudził. A tak to cały czas jest jeszcze kilkanaście/kilkadziesiąt opcji do odblokowania.

2. A w futbolu realnym wylosowano grupy nadchodzących Mistrzostw Świata. Ciężko wytypować tak zwaną ‘Grupę Śmierci’ – najbliżej tego miana jest chyba grupa D (Niemcy, Serbia, Australia i Ghana), ewentualnie grupa G (Brazylia, Portugalia i WKS, bo Korea Północna występuje w roli chłopców do bicia). Znacznie łatwiej jest mi wytypować tak zwaną ‘Grupę Śmierci z Nudów’, czyli F, z udziałem Włochów, Słowaków, Nowej Zelandii oraz Paragwaju.

3. Chciałem coś również o pracy napisać, ale się chyba jednak wstrzymam, bo czuję już świąteczny zew. Dodatkowo (i zupełnie demotywująco) wziąłem sobie dwa dni wolnego przed samymi świętami, coby wcześniej zapaść w leniwy letarg i najechać dom rodzinny. A pod choinkę dostanę… Taaa, a ja durny chciałem coś o pracy pisać.

4. Głupawy żarcik na dziś:
- Dlaczego na księżycu są beznadziejne imprezy?
- Bo tam nie ma atmosfery.

wtorek, 1 grudnia 2009

Time Bomb

1. Zarzynanie komputera przy pomocy FM trwa. Poziom uzależnienia to już ‘Time to Change Your Underwear’. A najstraszniejsze jest to, że istnieje połączony z grą internetowy system bicia rekordów i prawdopodobnie nie zaznam spokoju, dopóki nie odblokuje wszystkich ‘questów’. Wczoraj, na przykład, zostałem jednym z pierwszych ludzi na świecie, którzy poprowadzili swój klub z szóstej do pierwszej ligi angielskiej.

2. Polski kościół od zawsze mieszał się do polityki. Nikt o tym głośno nie mówił, chociaż wszyscy wiedzieli. I fajnie nawet z tym było, tak swojsko i po naszemu. Aż do niedawna. Bo niedawno wypowiedział się pewien biskup, co na pierwsze imię ma jak wiejski kibel, na drugie jak Balcerowicz, a na nazwisko jak jeden z jeźdźców apokalipsy. No i rzekł duszpasterz, że kościół musi wskazywać ludowi najlepszych kandydatów na ważne stanowiska. Bo przeca lud u nas ciemny i nierozumny, więc go ktoś musi za rączkę poprowadzić. A większości ludzi i tak myli się znaczenie słów ‘ambona’ i ‘urna’, więc nic wielkiego się nie stanie.

3. Siedzi sobie grupka pijaczków. Jeden z nich prowadzi monolog:
- Wy to wszyscy jesteście prymitywy! Żadnych celów nie macie w życiu. Żadnych marzeń. Ja to mam marzenie! Wielkie marzenie! Po pierwsze: zarobić mnóstwo pieniędzy. Po drugie - kupić słonia...
Następuje długa pauza. Pijaczek po chwili kontynuuje:
- Obszyć go futrem…
Kolejna dłuższa przerwa. Pijaczek chwilę pomyślał i kończy swoją wypowiedź:
- I zatłuc pałą jak mamuta!

piątek, 27 listopada 2009

Time After Time

1. Naprawdę chciałbym pisać częściej, ale życie nie dostarcza atrakcji godnych mej pisarskiej twórczości. Obecnie przeżywam taki klasyczny schemat dom-praca, praca-dom, z małymi przerwami na FM. A skoro już o tym mowa, to mój addictedness rating obecnie stoi na poziomie just one more match, I promise. W sumie całkiem trafiony opis, z tym, że 'one' trzebaby zmienić na jakiś większy liczebnik. Najlepiej jakiś trzycyfrowy.

2. Z wieści globalnych należy odnotować narodziny nowego piwa. Piwo zawiera w swej nazwie słowa 'nuclear' i 'penguin', co samo w sobie zawiera już materiał na świetną wiadomość. A gdy dodamy do tego objętość alkoholu na poziomie 32 procent, to świetna wiadomość zamienia się z miejsca w wiadomość roku. Ciekawe czy ów trunek trafi na polski rynek?

3. Na koniec dowcip językowy:

- Tylko eksplozja dobra może odmienić świat! - zaapelował papież Benedykt XVI.
- Eksplozja? Dobra! - odpowiedzieli islamscy ekstremiści.

sobota, 21 listopada 2009

Always the Sun

1. Pisałem w ostatnim poście o FM. No i cud, że teraz też piszę, bo gra jest powalająca. To jedna z tych gier, które zmuszają gracza do obmyślania sposobu na życie bez wychodzenia z domu, mycia i jedzenia. Bo przecież każda spędzona na graniu minuta jest na wagę złota. Żeby było śmieszniej, w FM jest zakładka zatytułowana ‘Adictedness Rating’. Przy zeszłej edycji osiągałem zwykle poziom ‘Real Football Managers Don’t Need Food’. W tym roku chyba pójdę jednak dalej.

2. Nie ma to jak duży, dobry i domowy obiad. To brzmi tak swojsko, zdrowo i nad wyraz tradycyjnie. Jeśli jednak obiadu domowego nie ma, to też nie jest najgorzej, bo stwarza się pretekst do zamówienia dobrej, niedomowej pizzy. A wiecie co jest najlepsze? Wypasiony domowy obiad poprawiony obrzydliwie wielką pizzą w ramach kolacji. Zamierzam właśnie opisaną wyżej teorię poprzeć czynem.

3. W związku z ostatnim zdaniem powyższego punktu muszę już kończyć i iść wyczekiwać dostarczyciela jak dziecko pierwszej gwiazdki. Na weekend polecam przeboje lat osiemdziesiątych, głupawe filmiki w Internecie oraz, niezmiennie, Pilsnera.

środa, 18 listopada 2009

Elektronik Supersonik

1. No i wreszcie koniec Hydrozagadki. Naprawa odbyła się bez większych strat w ludziach i sprzęcie i mogę w końcu wziąć długi prysznic. A tak w ogóle, to człowiek powinien bardziej doceniać takie drobne przyjemności jak wspomniany prysznic. Bo jak takowych zabraknie, to niby nic wielkiego, ale dyskomfort psychofizyczny jest. W związku z tym muszę chyba wypijać więcej Pilsnera i z wielkim pietyzmem traktować każdy łyk.

2. A w pracy mamy nowe stanowisko - nazwaliśmy je roboczo 'karnym jeżykiem'. W tym zakątku zadumy i kontemplacji spotykają się zmęczeni życiem lektorzy, żeby porozmawiać o życiowych troskach i radościach. Powinniśmy sobie tam jeszcze zainstalować jakąś małą lodóweczkę, bo dobrze jest sobie zagryźć i popić przy słuchaniu takich historii.

3. Od prawie dwóch tygodni badam nową edycję Football Managera i zagłębiam się weń coraz bardziej. Jeśli zacznę się pojawiać na mieście z długą brodą, jeszcze dłuższym włosem i będę mówił do ptaków, to nie martwcie się, koło marca powinno mi już przejść. Nowa odsłona FM jest mocarna, wciągająca i uzależniająca. Zwłaszcza dla kogoś z tak słabą psychiką jak moja. Let the games begin!

środa, 11 listopada 2009

White Room

1. Naprawdę chciałbym nadrobić zaległości w kwestii bloga, ale nie mogę, bo umysł mam przyćmiony. A wszystko przez mój mały, hydrauliczny kryzys. Taka normalnie Hydrozagadka. Jak już sobie z nią poradzę, to powrócę do regularnego pisania. A póki co, to pójdę się wykąpać w kuchennym zlewie. Polecam Wam tedy piwo, czipsy i świąteczne lenistwo w ramach oczekiwania na powrót moich wpisów. Howgh!

środa, 4 listopada 2009

You Spin Me Round

1. Przegląd prasy elektronicznej. W pewnej miejscowości na Mazurach doszło do skandalu obyczajowego – do wypakowanego uczniami gimbusa dosiadła się grupa pijanych robotników, którzy przejechali z dziećmi kilka kilometrów. Matki uczniów gimnazjum były sytuacją oburzone, bo ponoć robole śpiewali nieobyczajne piosenki i przeklinali na potęgę. Najgorsze jednak jest to, że kilku fizycznych zdążyło się w autobusie porzygać. Zachowanie iście skandaliczne. Jaki przykład daje się dzisiejszemu młodemu pokoleniu? Żeby się tak porzygać po pięciu minutach jazdy? Prawdziwy pijany robol to by mógł bieszczadzkie pętle bez rzygania objechać! A tak to tylko chamstwo i drobnomieszczaństwo.

2. Przegląd plotek elektronicznych. Podobno Justyna Steczkowska nie może już nawet śpiewać do kotleta, bo nikt jej już nie chce. A największym dramatem jest to, że nie chcą jej nawet za darmo, w związku z czym Justyna przeżywa ostrą depresję. Jako, że mam dobre serce i ze Steczkowską wychowałem się prawie na jednym placu zabaw, to dam jej szansę. I mogę jej nawet zapłacić jakąś symboliczną sumę. Wpadaj tedy, Justynko, w sobotę i przeciągnij mi szybko okna, bo jakieś takie brudne. No i ziemniaki też się same nie obiorą.

3. Za pośrednictwem mojego bloga chciałbym poinformować wszystkich czytających go Bandytów o doskonałym pomyśle, który niedawno się narodził. A w zasadzie dwóch pomysłach – swoistych motywach przewodnich na kolejne bandyckie spotkanie. Robocze tytuły tych projektów to ‘Hardcore Cheesy Listening Party’ oraz ‘Oldschool Ketchup Horror Night’. Pierwszy projekt zakłada klasyczną konsumpcję i dyskusje, ale wszystko to w rytm hitów Modern Talking, Stachurskiego i rosyjskich bojsbendów. Drugi projekt to popcorn, piwo, zgaszone światło i jakaś klasyka typu ‘Dzieci Kukurydzy’, czy ‘Martwica Mózgu’.