W sobotę sporo się działo. Była praca, a po niej jeszcze więcej pracy. Potem dostałem nawet nagrodę dla przodownika pracy, mimo, że na traktorze nie jeżdże, a i trzystu procent normy jeszcze chyba nie wyrabiam. Potem miała być impreza i relaks, ale dla mnie była to znowu ciężka praca. Podczas konkursu, na którego prowadzenie się porwałem, musiałem nadzorować poczynania całej grupy rozwrzeszczanych ludzi i jednego rozwrzeszczanego jamnika. Oprócz ciężkiej pracy fizycznej miałem również niezły wysiłek intelektualny, a mój mózg musiał przyswoić setki nowych informacji. Z tych ważniejszych wymienię tutaj kilka. Otóż Biały Kieł autorstwa George’a Clooneya był zrobiony z żelków i do tego zielony. Dzięki sobotniej imprezie wiem też ile wynosi absolutny rekord świata w piciu wina na czas. Zapamiętałem również kto ma w pokoju plakat Britney, kto słucha Dody, a kto woli pójść do opery. Zgodnie z moimi najczarniejszymi obawami, zaistniała szansa na powtórzenie tego barbarzyńskiego spędu w nieodległej przyszłości i w nieodległej galaktyce. Co na to równowaga we wszechświecie?
Żenujący żart na dobry start w ten piękny dzień. Pewien misjonarz był z misją humanitarną w Afryce. Któregoś dnia, spacerując w dżungli, zauważył leżącego słonia. Podszedł i zobaczył że słoń ma w nogę wbity gwóźdź. Misjonarzowi zrobiło się żal biednego zwierzęcia, więc usunął gwóźdź. Słoń wstał i popatrzył na swojego zbawcę z umiłowaniem, jakby chciał powiedzieć ‘dziękuję’, a potem odszedł. Odwrócił się jeszcze raz, jakby chciał powiedzieć ‘do widzenia’ i zniknął wśród drzew. ‘Ciekawe czy go jeszcze kiedykolwiek znowu zobaczę?’ pomyślał sobie dobroduszny misjonarz. Kilka lat później, facet wybrał się do cyrku. Występowały tam różne zwierzęta, w tym słonie, ale jego uwagę zwrócił jeden słoń który patrzył na niego w ten sam sposób, jak tamten z dżungli. ‘Czyżby to był on?’, pomyślał sobie misjonarz. ‘Jest do tamtego taki podobny!’. Po występie podszedł do wspomnianego słonia, pogłaskał go po uszach, ale wtedy słoń złapał go trąbą i trzasnął nim kilka razy o podłogę, zamieniając jego ciało w krwawy pasztet. Okazało się bowiem, że to nie był tamten słoń.
Miłego dnia!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Kasztanu, sprawdź u mnie czy już widać, OK? I daj znać.To pisałam ja - fanka Brit(ney) - Brit(tabella)
Żeście, towarzyszu, odwalili kawał roboty. I tu, i tam. Powinszować. Tylko jak to teraz przebijecie?
Czuję się w Bandzie zagrożona - jest ktoś kto pije więcej i szybciej... Muszę nad tym popracować.
Jest też ktoś, kto je więcej od Ciebie, a więc zagrożenie podwójne.
Prześlij komentarz