niedziela, 1 lutego 2009

House of Jazz

W czwartek było spotkanie natury zawodowo-towarzyskiej, czyli spęd bandy u Ani. Było bardzo dobrze, zresztą ja zawsze twierdziłem, że impreza w domu bije imprezę ‘na wyjeździe’ na głowę. Frekwencja była wysoka, jak w szkole przed wystawianiem ocen na półrocze. Stół uginał się od jedzenia, służba wnosiła coraz to nowe potrawy, a piwniczka z winem została szybko opróżniona. A poważnie, to niczego nie brakowało, zarówno w warstwie materialnej, duchowej i społeczno-kulturowej. Odbył się nawet konkurs muzyczny i nie mniej emocjonujące zamawianie pizzy, które też stanowiło nie lada wyzwanie. A potem szybko minął mi piątek i przyszła sobota – jedyny pracujący dzień podczas dwutygodniowych ferii. Ja może nie byłem najbardziej zmotywowany na świecie, ale moi studenci przeszli samych siebie. Zajmowali się głównie ziewaniem, błogim wpatrywaniem się w bliżej nieokreśloną przestrzeń, robieniem skandalicznych błędów językowych i rozmawianiem po polsku. Dobrze, że ta upiorna sobota jest już za mną.

Jak zapewne wiecie, na feriach postanowiłem bardzo intensywnie zająć się robieniem niczego. Zgodnie z postanowieniem olewam wszystkie obowiązki, ale za to wiele pracy wkładam w przyjemności. Dzisiaj, na przykład, skończyłem fantastyczną i oldschoolową grę ‘Half-life 2’. Jest to zdecydowanie klasyka gatunku strzelankowo-fabularnego, a mi się nigdy nie udało w to zagrać. Więc przez kilka ostatnich dni ostro nadrabiałem te zaległości. Samą grę polecam wszystkim, których nie przeraża widok zombie z mięsistym pająkiem zamiast głowy. Kontynuując feryjne trendy, mam zamiar jutro zainstalować 'Star Wars: Knights of the Old Republic', a w kolejce mam jeszcze trzy tytuły. Jeśli po feriach przyjdę do pracy z shotgunem w jednej ręce i butelką benzyny w drugiej, i zacznę zabijać studentów, to znaczy, że za dużo grałem. Poza tym, wciąż gramy w 'Grę o Tron' w sieci. Po pierwszej rundzie, zakończonej musztrą, zrobiło się na planszy strasznie ciasno i pewnie druga tura zaobfituje w wiele bitew. Będę Was informował o postępach.

Piosenka dla Was na dziś: Motyw przewodni z filmu 'Titanic'

4 komentarze:

Brittabella pisze...

Spęd spędziliśmy miło :)czyż nie?

Maciek pisze...

Było genialnie, moim skromnym zdaniem. Może jakaś powtórka wkrótce?

marcinuz pisze...

Zgadzam się z przedmówcą. Przejdźmy od słów do czynów!

Maciek pisze...

No właśnie, przejdźmy. Mam nadzieję, że Ania to czyta...