środa, 14 stycznia 2009

Meltdown

Śpiewał kiedyś bard, że ‘kolejna zima, a śniegu ni ma, ja tego nie mogę wytrzymać’. No więc zima wzięła i postanowiła podważyć słowa barda. Temperatury zapodała konkretne, czasami nawet dwucyfrowe na minusie. I śniegiem sypie w regularnych odstępach czasu. I nie chcę narzekać, bo ja całkiem lubię jak jest chłodno, a czasem nawet i zimno. Tylko mnie ten śnieg drażni. Chcesz sobie pójść do sklepu – musisz się przedzierać przez zaspy. Wracasz do domu – po minucie wokół Twoich butów tworzy się kałuża roztopionego śniegu. Z uwagi na powyższe postuluję już o wprowadzenie wiosny. Wiosna jest fajowa, bo jest generalnie czystsza, dzień jest dłuższy i nie trzeba nosić grubych kurtek i ciężkich butów.

A prezydent znowu miał przygodę z samolotem. I znowu mówili dużo o niesprawnych maszynach latających z dużym potencjałem usterkowym. A tymczasem się okazuje, że to sam jaśnie nam panujący się spóźnił i to tylko z jego winy przełożono start. Ludzie na forach internetowych i w komentarzach do artykułów prześcigają się w podawaniu domniemanych przyczyn opóźnienia. Mi osobiście wydaje się, że chodziło o kasę. Jaśnie oświecony potrzebował nieco grosza na wyjazd i kupienie pamiątek, ale nie mógł przecież skorzystać z bankomatu po drodze, bo pieniądze trzyma u mamy. Tak samo, jak brat. A może po prostu zbyt długo ćwiczył swój sławetny uśmiech numer pięć?

Ze świata sportu. Popularny Borubar, mimo szmatławego kiksu roku, wciąż wyceniany jest przez władze klubu na dziesięć milionów funtów. To ja w sumie też bym mógł się za tyle sprzedać, bo potrafiłbym na luzie puścić taką szmatę. Polski Związek Leśnych Dziadków postanowił, że wybierze sobie jakąś urodziwą przedstawicielkę płci odmiennej na rzecznika prasowego. Jak będą robić zdjęcie przyszłej pani rzecznik z obecnym panem prezesem, to klisza pęknie z powodu zbyt dużego rozstrzału fotogeniczności. Piłkarz o najbardziej fekalnym nazwisku na świecie, czyli Kaka, ponoć przechodzi do jakiegoś prowincjonalnego klubiku. Może i dobrze, bo jeśli dojdzie do transferu, to Kaka znajdzie się w dupie. Czyli tak, jak w przyrodzie.


Piosenka na dziś: Kelly Watch the Stars

Idiom na dziś: a counsel of despair

7 komentarzy:

Brittabella pisze...

Ech, zima. Jakaś taka jestem dziś melancholijna. Dobrze, że mam w domu trochę grzańca...

Maciek pisze...

Grzańcem się chwali, ale do pracy to nie przyniesie, żeby poczęstować...

Brittabella pisze...

Łyczek miałam tylko. Malusi.

Maciek pisze...

OK, to ja kiedyś przyniosę rozgrzewający miód litewski do pracy. Jak się zrobi naprawdę zimno.

marcinuz pisze...

ten miód jest miodzio. tylko daj znać, kiedy przniesiesz, żebym autem nie przyjechał!

Brittabella pisze...

To ja już zaczynam tworzyć lodowata atmosferę....

Maciek pisze...

Sztuczny śnieg i te sprawy, czy oziębła powierzchowność?