niedziela, 6 lipca 2008

Iron Man

Dzisiaj poszliśmy do kina. Ukulturalniać się. Repertuar wybraliśmy, zaiste, bardzo kulturalny. Na początek zaserwowaliśmy sobie ‘Wanted: Ścigani’, a poprawiliśmy Iron Manem. W godzinnej przerwie między seansami był naleśnik Taco z Puebla, więc, nawet nie zwracając uwagi na filmy, całokształt wyjścia możnaby uznać za bardzo udany. Całość zepsuł jedynie spacer podziemnym przejściem, w którym cuchnie tak strasznie, jakby ktoś co kilka minut smarował dokładnie ściany tunelu ludzkim mięsem (czyli tzw. trupem) i fekaliami (czyli tzw. gównem).

Ale do rzeczy. Pierwszy film, ten z Żoną Brada Pitta, przeszedł w naszym dwuosobowym kręgu bez echa. Jakoś tak ciężko coś więcej o nim powiedzieć i znaleźć jakiś punkt odniesienia. Efekty specjalne oczywiście pierwsza liga, ale chyba gdzieś po drodze zatraca się warstwa fabularna. O ile na początku filmu chodzi jeszcze o coś więcej, to już pod koniec można się skoncentrować tylko na tzw. body count. Żeby zbalansować nieco tą krótką recenzję dodam, że muzyka w filmie jest świetnie dobrana i chętnie bym jej w domu posłuchał.

A skoro już przy muzyce, to przejdźmy do drugiego filmu (naleśnika zjedzonego w antrakcie zrecenzuję innym razem). Jeśli projekcja zaczyna się od Back in Black w wykonaniu AC/DC, a kończy utworem ‘Iron Man’ Black Sabbath, to w sumie to już mogę dać jej maksymalną notę. Ale żeby nie było, sam film też się świetnie broni. Jest to chyba najlepsza ekranizacja komiksu so far, daleko w tyle zostawiając choćby Fantastyczną Czwórkę i X-Menów. Tematyka filmu jest bardzo aktualna, gra aktorska na poziomie, humor zacny, a na dokładkę kilka dobrze wkomponowanych odniesień do świata Marvela. Polecam zdecydowanie, choć raczej fanom komiksów.

A tak w ogóle, to będę dzisiaj podbijał starożytną Europę. Zakupiłem bowiem Europa Universalis: Rome. Idę doglądać moich legionów. Pozdro dwieście osiemdziesiąt cztery!

4 komentarze:

marcinuz pisze...

Szanowny kolegi, Wanted przemilczę, bo nie widziałem. Ale Iron Mana skomentować muszę. I... bardzo pozytywnie, głównie ze względu na głównego bohatera (świetny Junior), humor i efekty. Muzyka też trafiona, jak najbardziej. No i całość solidnie trzyma się kupy.
Ale moim komiksowym #1 pozostają X-Meny. A i nowy Hulk bardziej mnie wciągnął (Edward nawet w roli zielonej bestii robi inteligentne wrażenie :D).
...czekam na Magneto i Wolverine'a.
Btw, zauważyłeś, jakich dobrych aktorów łapią do tych filmów (z wyjątkiem F4, bo tam główni to była chyba łapanka z okładek Popcornu)?

Maciek pisze...

No ja myślę, że oni to się dają łapać. Komiksowe filmy zawsze ściągają do film tłumy, a dla aktora to zawsze rozpoznawalność większa i kasa też. Co jest ważne w sugerowanej przez ekspertów dobie 'kryzysu Holiłódu'.

marcinuz pisze...

http://www.rottentomatoes.com/m/the_dark_knight/
To będzie coś!

Maciek pisze...

Ano! We wszystkich trejlerach, które widziałem, mroczny klimat aż się sączy. To będzie bardzo DARK!