Masz znajomych. Rozmawiasz z nimi. Oni mówią ci, że ich hobby to turystyka, żeglarstwo, jazda konna, kolekcjonowanie win, joga, narciarstwo, czy słuchanie jazzu. Potem ty opowiadasz o swoim hobby i mówisz ‘gry planszowe’. Zapada cisza. Następuje chwila konsternacji. Gratulacje, właśnie zostałeś największym nerdem w towarzystwie. Twoi znajomi właśnie pomyśleli, że w czasie wolnym od pracy grywasz w nudziarskie szachy, idiotycznego chińczyka, albo jakieś infantylne gierki, typu ‘Grzybobranie’. A potem poprawiasz bierkami i grą w wojnę z własną babcią.
Ale ty wiesz, że oni wszyscy się mylą. I że tylko ty jeden znasz ukrytą dla umysłu zwyczajnego śmiertelnika prawdę. Że planszówki to źródło niezapomnianych wrażeń, świątynia relaksu i odprężenia i doskonałe narzędzie społecznej integracji. Ty jeden wiesz, że nadejdzie dzień chwalebnego triumfu gry planszowej, a wyznawcy innych hobby (hobbiów?) padną na kolana przed planszówkowcami! A przynajmniej tak to sobie tłumaczysz ...
Abstrahując od powyższego wstępu o charakterze ideologicznym, pozwolę sobie opowiedzieć o najulubieńszym z moich zainteresowań. Na samym początku chciałbym zastrzelić fałszywy stereotyp mówiący, że planszówkowa branża składa się od lat z trzech topornych pozycji, a cała zabawa polega na przesuwaniu ludzika po kwadratowych polach. Prawda jest taka, że współczesne gry dają Wam możliwość niemal wcielenia się w rycerzy okrągłego stołu, detektywów, generałów wojny secesyjnej, zimnowojennych dygnitarzy, kierowców rydwanów, bohaterów Marvela czy budowniczych kolei.
Nowoczesna, wypasiona gra planszowa przeniesie Was w klimat nawiedzonego domu czy opactwa żywcem wyjętego z ‘Imienia Róży’. Rzuci Was owa gra na fronty II Wojny, albo do średniowiecznej Anglii. Zaprowadzi prosto na siermiężne wyścigi wozów z sianem i pod gilotynę francuskiej rewolucji. Przykłady powyższe wziąłem tylko i wyłącznie z mojej skromnej kolekcji. Gdyby poszukać pośród wszystkich gier, to gwarantuję, że nie ma takiej epoki, miejsca, profesji czy tematu, które nie zostały już w planszówkach wykorzystane.
To tyle w kwestii treści. Wielu ludzi twierdzi jednak, że gry planszowe pozostawiają wiele do życzenia w kwestii wizualno-artystycznej. Że wszystko drewniane, kanciaste i bez gustu. Nic bardziej mylnego. Współczesny, dobry board game to kolor, finezyjne detale, dbałość o klimat i praktyczne wykonanie. Wielu maniaków (w tym zacnym gronie i ja) kupuje niektóre gry głównie po to, by cieszyły oko kolekcjonera. U mnie rolę tą spełnia, na przykład, ‘Battle Lore’, w którego grywam rzadko, ale piękny jest i basta!
W ramach ostatecznego argumentu, którym przekonam Was do zachwytu nad formą planszówek, będzie skorzystanie z linku Rebel po prawej stronie. Tam wystarczy wrzucić do wyszukiwarki kilka tytułów i pooglądać galerie związanych z nimi gier. Na dobry początek możecie sobie wpisać choćby: ‘Arkham Horror’, ‘Memoir ‘44’, ‘Marvel Heroes’ i ‘Wiochmen Rejser’. Myślę, że powinno cieszyć Wasze oczy. Albo oko, jeśli jesteście cyklopami. Jeśli nie jesteście, możecie nimi zagrać w grze ‘Age of Mythology.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Dobra, zagramy w to domino jutro, spoko, nie jesteś nerdem ;). Ale jestem z Tobą w drużynie, ciuf, ciuuuuuuuf!
Aż mi się przypomniały godziny spędzone nad (jeszcze toporną w wykonaniu, ale już wciągającą) planszową wersją Aliena. I te ciągłe wojny, bo żaden z chłopaków nie chciał za żadne skarby być Ripley...
A każdego, kto się będzie czepiał szachów, wyzywam na pojedynek na uklepanej szachownicy. Howgh!
Mistrzuniu, a masz tego 'Obcego' na własność??? Bo ja kupię to za każde (prawie) pieniądze. Teraz to jest taki planszówkowy biały kruk.
Poza tym szukam też czegoś, co się chyba zwało 'Monstrum' - inna oldskulowa planszówka.
A co do Ripley, to fakt. W mojej bandzie też nikt nie chciał nią grać. Ja zawsze chciałem grać Bishopem lub Hicksem :D
Niestety--Alien należał do kolegi (facet przytachał grę i z miejsca został na dwa tygodnie szefem bandy:D).
Ano, Bishop i Hicks byli cool (Hicks bardziej, ale Bishop też miał swoich fanów :D). Szkoda, że w bandzie nie było żadnej laski, bo problem Ripley sam by się rozwiązał ;D
Prześlij komentarz