Parę kwestii.
Kwestia pierwsza – sprzątanie. Uczyniłem dziś porządki w domu moim. A raczej uczyniliśmy porządki w domu naszym. Zaangażowanie fizyczno-emocjonalne sięgnęło skrajności. Doszło nawet do tego, że odsunąłem wielgachną sofę i za nią poodkurzałem. Dotarłem w trakcie sprzątania do miejsc, o których nawet nie wiedziałem, że istnieją. Odkrywałem je w znojnym trudzie jak te dzieci, co znalazły przejście do Narni. Sprzątanie, jak się już je skończy, daje jednak tą trudną do opisania satysfakcję. Coś jak budowanie domu chyba – najpierw syf i zmęczenie, a potem ładny dla oka efekt wysiłków. Było warto.
Kwestia druga – Carlos Queiroz trenerem Portugalii. Wiadomość radosna i smutna zarazem. Z jednej strony był idealnym asystentem dla Fergusona, kiedy swoim cichym jestestwem łagodził nieco charakternego szkockiego dziadka. Z drugiej jednak strony nie wyobrażam go sobie w roli sukcesora sir Alexa (a takie krążyły pogłoski), więc może lepiej, że znalazł dla siebie inne pełnowartościowe stanowisko. Niech mu się wiedzie jak najlepiej. Choć będzie mu ciężko, bo wiadomo jakie są oczekiwania względem portugalskiej ekipy. Jakby mu się przypadkiem nie udało, to zawsze może wrócić do Manchesteru. Raz już, z resztą, wracał. Wtedy nie miałem żalu, w przyszłości też mieć nie będę.
Kwestia trzecia – 'Pirate’s Cove'. Niedawno przyszło kurierem, dzisiaj zrobiliśmy premierę. Gra naprawdę sympatyczna, chłopaki z Days of Wonder jak zwykle przyłożyli się do szaty graficznej, więc wrażenia estetyczne zdecydowanie na plus. Sama rozgrywka daje możliwość interakcji, czyli git, ale taktyczne planowanie jest praktycznie niewykonalne. To znaczy, planować sobie można, ale gra swoją losowością momentalnie nakazuje zmianę wcześniejszych intencji. Podsumowując, Pirate’s Cove to rodzinno-towarzyska gra, która jest ładna dla oka, dostarcza dobrej zabawy, ale stratedzy zdecydowanie poczują niedosyt. To gra dla ludzi, którzy lubią grać i dla których zwycięstwo nie jest istotne.
PS. Na polu językowej bitwy zrobiło się 2:1. Szekspir zdobywa kontaktową bramkę, bo zajęcia nie przyniosły żadnej lingwistycznej rewolucji. Mecz będzie kontynuowany od poniedziałku. Chwilowo zawodnicy uzupełniają niedobór pierwiastków śladowych i niedobory wiedzy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Sprzątanie Waćpan mówisz... To ja idę polatać na szmacie nieco...
W kwestii paru kwestii:
Ad. 1: Sprzątanie jest czynnością, której nienawidzę pasjami. A mój stosunek jest taki, gdyż jest ona z gruntu skazana na porażkę i powtarzanie. Dom jak zbudujesz, to stoi (o ile dobrze zbudowałeś:D), a po sprzątaniu jedno jest pewne: posprzątasz jeszcze raz :D
Ad. 2: Gratulacje dla pana trenera, chociaż mnie akurat bardziej interesuje, kiedy redsi w końcu wykopią Hiszpana... bo tyle czekamy na tytuł, że robi się to już nieśmieszne
Ad.3: Jako nie-strateg pewnie grą bym się zachwycił (a zachwyt byłby wprost proporcjonalny do ilości wypitego piwa :D)
Ad. PS: Go Willy! My na Poziomkowej cały czas w Ciebie wierzymy! :D
PS. Zauważyłem lekki przeskok--z AC piorun DC na Żelazną Dziewicę w dziedzinie tytułów. To bardziej fascynacja tytułami czy muzyką? :D
@ Brittabella:
May the force be with you!
@ Marcinuz:
Tak sobie założyłem, że każdy post opatrzę muzycznym tytułem. I według moich pokrętnych kryteriów każdy tytuł oddaje poniekąd charakter, bądź treść posta. A poza tym oba zespoły lubię bardzo. Ale żeby nie było monotonnie, w dotychczasowych tytułach można znaleźć też Black Sabbath, Coldplay i Kaiser Chiefs.
Prześlij komentarz