Przegląd prasy.
Fakt pierwszy: w 'Dużym Lotku' kumulacje sięgają granicy absurdu. Wczoraj do wygrania było tam ponoć dwadzieścia jeden dużych baniek. Najśmieszniejsze, że nikt nie wygrał i następnym razem kwota wygranej dla pojedynczego zwycięzcy będzie wynosić trzydzieści pięć dużych baniek. Aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli tym razem też nikt nie trafi tych wesołych sześciu numerków. Z drugiej jednak strony, strach wygrać takie pieniądze. Ja sobie ledwo mogę wyobrazić przeznaczenie dla jednego miliona, a tutaj musiałbym zadowolić jeszcze jego trzydziestu czterech braci. A czy Wy dołączacie się do tego ogólnonarodowego szaleństwa i sponsorujecie Totalizator Sportowy? Ja, z natury, tego nie robię, ale dla takiej sumy zrobię chyba wyjątek.
Fakt drugi: polska reprezentacja w siatkówce pobrała upokarzające baty w Lidze Światowej. Na myśl przychodzi pytanie: czy to rzeczywiście było wszystko na co biało-czerwonych było stać, czy jedynie zasłona dymna przed Olimpiadą? Wierzyć mi się nie chcę, że przegraliśmy w siatkówkę ze Stanami Zjednoczonymi. Z nimi to możemy przegrać co najwyżej w baseball albo jedzenie hamburgerów na czas. Niestety, potężna Brazylia na własnym boisku również przegrała z USA i osiągnęła nawet gorszy wynik od Polaków. Czyli albo siatkarze z kraju kawy też się maskują przed Olimpiadą, albo mamy do czynienia z rewolucją w siatkówce.
Fakt trzeci: matka-rekordzistka urodziła osiemnaste dziecko. Trochę to straszne. Różnica wieku między najstarszym, a najmłodszym wynosi dwadzieścia lat. Czyli, że z ostatnich dwudziestu lat życia matka-rekordzistka spędziła prawie czternaście w ciąży. Nie wspominam już o takich detalach jak warunki mieszkaniowe, wyżywienie dzieci i opieka nad nimi. Ale są też i dobre strony. Wspomniana rodzina kupuje sobie kilka fajnych gier planszowych oraz kilka innych party games. Wszyscy mogą grać na raz i nigdy nie brakuje im chętnych. Albo zapisuje się taka rodzina do szkoły językowej i od razu w tej szkole powstają cztery nowe grupy. Czego Wam i sobie życzę.
Fakt czwarty: dokładnie dzisiaj, 265 lat temu, odbyła się bitwa pod Dettingen. Jak każde dziecko wie, bitwa ta była częścią kampanii wojennej, zwanej powszechnie ‘wojną o sukcesję austriacką’. Podczas wspomnianej bitwy, król angielski Jerzy II osobiście poprowadził swoje wojska w bój. Jest to, przy okazji, ostatni odnotowany przypadek kiedy brytyjski monarcha zaszczycił swoim jestestwem pole bitwy. A wracając do wojny o sukcesję, to znalazłem w owej również pierwiastek lokalny. Otóż podczas tej kampanii monarchia habsburska walczyła z Prusami o kontrolę nad… Śląskiem! Z tym, że chodziło głównie o Dolny Śląsk. No, ale tego już nie musimy pamiętać.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Oj, a ja nic o kumulacji nie wiedziałem...
...jeśli brakuje Ci pomysłów na wydanie tych wszystkich baniek, zrób w swojej grupie 2gi okres warunkowy i każ swoim podopiecznym dokończyć zdanie: "If I won PLN35m, I would...". Możesz się zdziwić rezultatami :D
...dzięki Bogu ta pani wykonała za mnie normę. I to z nawiązką! Teraz mogę spokojnie planować życie bez pieluch w zasięgu wzroku :P
If I won PLN35m, I would buy myself 35m lottery tickets.
Excellent choice!
A my z moim chopem zagrali i trafili aż jedną cyferkę! Co do matki, która urodziła 18. dziecko - ja tam się cieszę, bo statystycznie mamy po dziewięcioro :P i niech się już ludziska ode mnie odczepią w kwiestiach macierzyńskich, hehehe...
No dobra, dobra. Ale jakby statystycznie uwzględnić też mnie, Marcinuza i , na przykład, Agulca, to wychodzi już tylko po 4 i pół. A jak Ci brakuje pół dziecka, to się w sądzie ciężko wytłumaczyć (zwłaszcza, jeśli ta połówka leży poćwiartowana w beczce na kapustę).
Jessus, Maciek... you do need a holiday... ta beczka mnie dobiła... :P
Prześlij komentarz